Forty w Piątnicy od dawna działały
na moją wyobraźnię. Owe „od dawna” swoimi korzeniami sięga
dzieciństwa. Prawdziwego dzieciństwa. Takiego, w którym rodzą się
obrazy towarzyszące nam przez całe życie. Magnetyczne i stale
powracające.
Olbrzymie, zdające się w
nieskończoność ciągnąć ziemne wały, widoczne już z daleka,
zawsze zdawały się skrywać jakąś tajemnicę. A nic tak nie
zapładnia dziecięcej wyobraźni jak właśnie tajemnica. Ukryte pod
zwałami ziemi konstrukcje sugerowały istnienie plątaniny
pomieszczeń i korytarzy na miarę mitycznego labiryntu. A jak było faktycznie?
Budowę fortów
w Piątnicy rozpoczęto w II połowie XIX wieku. Stanowiły one część
umocnień wchodzących w skład Twierdzy Łomża, której zadaniem
była obrona zachodniej rubieży Cesarstwa Rosyjskiego przed
ewentualnym atakiem ze strony Prus Wschodnich. Wszak Łomża – ze
względu na istnienie przeprawy przez Narew – była miejscem o
strategicznym charakterze.
Najpierw, na lewym brzegu Narwi (od
strony Łomży), powstały Forty IV i V. Reduty ziemne z drewnianymi
schronami nie dotrwały do naszych czasów. Za to wciąż można
podziwiać usytuowane na prawym brzegu Narwi, ciągnące się na
długości ponad 2 km, Forty I, II i III. Umocnienia wykorzystywały
nie tylko najdoskonalsze inżynieryjne osiągnięcia swojej epoki, ale
też warunki naturalne – linię rzeki, okoliczne mokradła i
morenowe wzniesienia. Fosy, wały i schrony służyły obronie
okrężnej – tym samym twierdza wyposażona we własne kuchnie,
piekarnie, agregaty prądotwórcze, ogrzewanie piecowe, ujęcia wody
miała stawić czoła wrogowi i przetrwać nawet długotrwałe oblężenie, nie potrzebując przy tym z zaopatrzenia z zewnątrz. W
zasadzie areną walk były one dwukrotnie – podczas wojny
polsko-sowieckiej w 1920 roku i kampanii wrześniowej w 1939 roku. W
obu przypadkach zostały opuszczone, choć odwrót miał charakter
taktyczny, a nie był bynajmniej kapitulacją.
Okazuje się, że nie tylko stare
zamczyska mają swoje tajemnice. Forty w Piątnicy także. Od dawien
dawna krążą legendy o tajemniczych korytarzach łączących forty
z Łomżą. Czy to prawda? Nikt jeszcze tego nie zweryfikował –
nie potwierdził, ale i nie zaprzeczył. Czyżby lochy wciąż
czekały na swojego odkrywcę?
Nowsza historia również zostawiła tu
swój ślad. A może raczej cień. Zdaniem niektórych, w
zamurowanych korytarzach ukryto ciała mordowanych przez stalinowski
reżim partyzantów. Ciał nie znaleziono, a zamurowane korytarze
faktycznie istnieją...
Obecnie forty w Piątnicy są miejscem
niedzielnych spacerów wielu Łomżan i pielgrzymek miłośników
wojskowości, którzy nic niemówiące dla laika słowa, takie jak
kaponiery, kojce przewiskarpy, poteny czy koszary szyjowe, odmieniają
przez wszystkie przypadki. Owszem, jest to historia, ale taka, której
– mimo przepaści wykopanej przez upływający czas – można
wręcz dotknąć. I właśnie taka historia najlepiej przemawia do
wyobraźni i serca.
0 komentarze:
Prześlij komentarz