Stalin wciąż na Podlasiu szczerzy kły… Nie wierzycie? Wystarczy przejechać się wzdłuż Bugu, choćby między Niemirowem a Drohiczynem.

Wielkie żelbetowe skorupy schronów bojowych chowają się przed wzrokiem postronnych w leśnym cieniu lub wyrastają ze szczytów nadbużańskich pagórków. Zarośnięte trawą i krzakami, pokryte grubym mchem zaczynają coraz bardziej przypominać twory natury, a nie ludzkich rąk. Pamięć o nich powoli się zaciera na równi z ich konturami. A przecież jeszcze osiemdziesiąt lat temu radzieccy sztabowcy nie bez dumy mówili o nich… kły Stalina. Miały kąsać tych wszystkich, którzy śmieli podnieść rękę na Związek Radziecki. Pas słynnych radzieckich umocnień ciągnie się przez znaczną część południowych i zachodnich krańców województwa podlaskiego. Linia Mołotowa, bo pod tą właśnie nazwą są obecnie najbardziej znane, to nie lada gratka dla miłośników militariów i architektury wojskowej.

Bunkier usytuowany przy drodze biegnącej z Siemiatycz do Drohiczyna.
Dolina Bugu kusi malowniczymi widokami, ale nie jest to jedyna atrakcja tych okolic. Pasjonaci historii ściągają tu, by odkrywać pozostałości jednej z najgłośniejszych fortyfikacji okresu II wojny światowej.

Około 1900 obiektów o różnym przeznaczeniu, ponad 150 tys. żołnierzy i cywilów pracujących w 1940 roku przy ich budowie, przeszło 1000 km długości – rozmach tego przedsięwzięcia nawet dziś budzi podziw. A wszystko po to, żeby odgrodzić się od niemieckiego sojusznika, z którym zaledwie kilka miesięcy wcześniej minister Mołotow podpisał traktat o przyjaźni. Stalin wiedział jednak, że sojusz z Niemcami jest równie ulotny jak dym z jego ulubionej fajki. Stąd budowa zakrojonych na szeroką skalę umocnień, które miały zatrzymać agresora, umożliwić przeprowadzenie mobilizacji na wypadek wojny i wesprzeć działania zaczepne. Linia Mołotowa, podobnie jak jej francuska „kuzynka” – Linia Maginota, nie spełniła pokładanych w niej nadziei. Niemiecki atak zaskoczył Rosjan, część schronów nawet nie obsadzono, inne nie stawiały zbyt długo oporu. Opuszczone niemalże bez walki, niektóre zamienione w kupę gruzu, po wojnie stały się skarbnicą silników i agregatów prądotwórczych dla miejscowej ludności.

Linię Mołotowa tworzyła sieć żelbetonowych schronów i umocnień ziemnych. 

Wiele schronów z Linii Mołotowa znajduje się na szczycie wzniesień, skąd roztacza się dobry widok na całą okolicę. 

Schrony wchodzące w skład Linii Mołotowa stały się nieodłącznym elementem nadbużańskiego krajobrazu. 

Na terenie województwa podlaskiego znajdują się obecnie 3 spośród 13 tzw. rejonów umocnionych – Grodzieński, Osowiecki i Zambrowski. Jak zwiedzać nadbużańskie fortyfikacje? Największe, a zarazem najlepiej zachowane znajdują się w okolicach Moszczony Królewskiej, Anusina, Słochów Annpolskich, Wólki Zamkowej i Putkowic Nadolnych. Wszystkim miłośnikom architektury wojskowej proponujemy pokonać 40-kilometrową trasę między Niemirowem a Drohiczynem. Wiele schronów można dostrzec już z okien samochodu, gdyż często były one sytuowane wzdłuż ważnych szlaków komunikacyjnych. Niektóre z nich zachowały się w doskonałym stanie (gdzieniegdzie widać nawet elementy instalacji), inne zostały wysadzone, pozostawiając po sobie bezładne kupy gruzu.

Linia Mołotowa to niewątpliwie jedna z najciekawszych, ale wciąż mało znanych atrakcji Podlasia. Dlatego wszystkich gorąco namawiamy na eksplorację Doliny Bugu.

Schron leżący przy drodze nr 640, nieopodal stacji kolejowej w Siemiatyczach. 

3 komentarze:

  1. Dziękuję za ten wpis! Właśnie poleciłam go dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O Linii Mołotowa dowiedziałem się przypadkiem gdy pojechałem do miejscowości Mściwuje oglądać wybudowany tam radar obsługi ruchu lotniczego.

    OdpowiedzUsuń