Tegoroczną majówkę nad Biebrzą można zaliczyć do udanych. Turyści nie zawiedli i tłumnie przybyli na Podlasie z różnych zakątków Polski, a nawet z innych krajów. Na nudę nie narzekali. Znaleźli wiele interesujących sposobów na spędzanie czasu w towarzystwie przyrody. Znudzonym biebrzańskim zwierzętom, dyskretnie obserwującym ruch na szlakach, dostarczyli przy okazji mnóstwo atrakcji. 

To, że w tym roku nad Biebrzę zjechała niemal cała Polska, zdradzały rejestracje samochodów zaparkowanych przy Carskiej Drodze długimi sznurami. Na szlakach kręciło się mnóstwo ludzi dźwigających na barkach imponujące lunety i ciężkie obiektywy. W zamian za trud włożony w ich noszenie godne pozazdroszczenia sprzęty dostarczały ciekawych wrażeń i obserwacji.  A na co w trakcie majówki mogli popatrzeć stali mieszkańcy biebrzańskich bagien?

Zachowania turystów i ich pomysły na zagospodarowanie wolnego czasu nad Biebrzą były, jak co roku, nad wyraz ciekawe. Niektórzy, opuszczając miejską dżunglę, postanowili od razu przybrać barwy maskująco-ochronne. Nieco onieśmieleni bliskością dzikiej przyrody rzadko opuszczali swoje tymczasowe "schrony". Nawet ptakom, które odważyły się "podejść stacjonarnych przybyszy", trudno było ich dostrzec...


Byli też tacy, którzy wychodzili na spotkanie przyrodzie dużo bardziej zdecydowanie. Po czym na wiele godzin zastygali w bezruchu. Gdyby zwierzęta obserwujące wędkarzy - niczym biegający z aparatami ludzie - zechciały zrobić im kilka fotograficznych ujęć, raczej nie znalazłyby wielu pasjonujących tematów.


Natknęliśmy się również na pokaźne stado "birdwatcherów" koczujących na Długiej Łuce. Zdradzamy, że właśnie obserwują przepiękną sowę. A łosie, zapytałby ktoś dociekliwy? Czy były tam łosie?  Z pewnością. I też miały na co popatrzeć! Nawet dla łosi, które wiele już w życiu widziały, takie widoki są dosyć rzadkie.


Ci z gatunku odważnych długo się nie zastanawiali. W końcu przyjechali nad rzekę, więc od razu postanowili wskoczyć do wody. Biebrzę z tej perspektywy można kontemplować szczególnie głęboko, zatem kajakarze czym prędzej zanurzyli się w gościnnych objęciach linii brzegowych.




Znaleźli się i tacy, którzy w tych objęciach wręcz zamieszkali. Oto sposób, aby z dala od miejskiego zgiełku urządzić sobie biebrzańskie safari! :)



Hotel zawsze na wyciągniecie dłoni! Nawet na bagnach nie trzeba sobie odmawiać luksusu i wygody.


Nad Biebrzę przyjeżdża się też po to, aby poczuć, jak czas staje w miejscu...



W trakcie majowego weekendu spotkaliśmy też turystów, wznoszących się na wyżyny pomysłowości.



Obserwowaliśmy zatem, jak i ci z zachwytu nad Biebrzą ulegli emocjonującym uniesieniom... :)


0 komentarze:

Prześlij komentarz