Po czym poznać, że wiosna zagościła już u nas na dobre? Wystarczy wyjechać za miasto, na przykład nad rzekę. Tam ogromne stada i klucze przylatujących ptaków głośnym klekotaniem, gęganiem i śpiewem oznajmiają wszem i wobec, że nadeszła najpiękniejsza pora roku.


Nie jesteśmy jeszcze birdwatcherami z prawdziwego zdarzenia, ale wiosenne przyloty ptaków zrobiły na nas ogromne wrażenie. Chociaż brakuje nam profesjonalnego sprzętu i wiedzy potrzebnej do obserwowania i fotografowania ptasich wędrowców, przekonaliśmy się, że nie jest to ostatecznie aż tak niezbędne. Podczas naszych wyjazdów mieliśmy mnóstwo okazji do podglądania ptaków przez lornetkę. A trochę szczęścia i refleks czasami pozwoliły zrobić całkiem niezłe zdjęcie.

Kiedy udało się nam po raz pierwszy sfotografować rycyka, przyznajemy, że nie byliśmy pewni, z jakim skrzydlatym gatunkiem mamy do czynienia. Na szczęście z pomocą przyszedł wybitny znawca tematu, pan Andrzej Kruszewicz, a konkretnie jego genialna publikacja o polskich ptakach. Od tego momentu z coraz większym zacięciem szukamy okazji do podglądania i fotografowania ptaków. Na własnej skórze przekonaliśmy się, jak bardzo ekscytujące może to być zajęcie. Samo podziwianie ptaków przez lornetkę dostarcza wielu niezapomnianych przeżyć. Naprawdę bardzo łatwo stać się nałogowcem :) Przy okazji można też nabyć nową wiedzę.

Najbardziej zafascynowały nas żurawie... Czy można wyobrazić sobie bardziej eleganckie ptaki? Poruszają się z niesamowitą gracją, wręcz majestatem. Zauważyliśmy, że już połączyły się w pary i w przerwie między poszukiwaniem pokarmu oddają się ptasim zalotom.


Jak opisuje w swojej książce Andrzej Kruszewicz, para żurawi, która przybyła na lęgowisko, obwieszcza to żurawiom z sąsiedztwa głośnym klangorem. W takim momencie łatwo rozpoznać samca i samicę. Samiec w czasie głośnego krzyku rozpościera lekko skrzydła, natomiast samica trzyma je blisko ciała.


Wszędzie, gdzie przylatują żurawie, cieszą się wśród miejscowych ogromnym szacunkiem. Ludzie nie tylko je podziwiają za wytworny wygląd, ale też kojarzą z wiernością małżeńską, dobrobytem i szczęściem.



A oto wspomniany rycyk. Zapewne poluje na pysznego owada, dżdżownicę lub ślimaka. Ciekawostką jest jednak fakt, że na afrykańskich zimowiskach ptaki te przechodzą niemal na wegetariańską dietę, zajadając się pędami roślin lub dojrzewającymi nasionami ryżu.


Gęgawy spotkaliśmy, oczywiście, przypadkiem. Tak jak wszystkie prezentowane tu ptaki. Choć podobno są bardzo czujne, okazały się mało płochliwymi modelkami. Zanim odleciały, mogliśmy się im dokładnie przyjrzeć. Gęsi te mają charakterystyczną, jasnoszarą górną powierzchnię skrzydeł.





Czapla biała, w odróżnieniu od gęsi gęgawy, nie wykazywała się cierpliwością. Jako amatorom trudno nam było się do niej zbliżyć, dlatego musieliśmy ją podziwiać wyłącznie ze znacznej odległości. Wydała nam się ptakiem mało zgrabnym, ale za to sympatycznym.


Na szczęście każdy amator fotografujący ptaki może liczyć na łaskawość łabędzi niemych. Ta para była równie ciekawska jak my. Obserwowaliśmy się nawzajem, oczywiście, w milczeniu, przed dłuuuuugą chwilę.


Łabędzie znane są z wierności. Andrzej Kruszewicz przytacza w swojej książce badania mówiące o tym, że przez wiele lat wśród 500 par łabędzi odnoszących sukces lęgowy nie zaobserwowano żadnego "rozwodu".



Podczas lotu łabędzie nieme wyglądają niezwykle dostojnie i elegancko. Czasami trudno się w porę zorientować, że para tych ptaków przelatuje nam tuż nad głową. Bo jak przystało na łabędzie nieme, ptaki te poruszają się niezwykle dyskretnie.


Hm... Czajka... Według nas, to jedna z najlepszych przedstawicielek ptasiego ADHD. Aczkolwiek trudno jej odmówić uroku. Choć wielokrotnie próbowaliśmy zrobić czajkom zdjęcie, ostatecznie musieliśmy się zadowolić tylko jednym ujęciem.


Bociana czarnego udało nam się zaobserwować tylko raz i to zupełnie niespodziewanie. Nic dziwnego, bo w przeciwieństwie do swojego białego kuzyna, bocian czarny preferuje miejsca bardziej odludne. Swoje gniazda ukrywa w trudno dostępnych dla ludzkiego oka koronach drzew.


Nazwy następnego osobnika, niestety, nie podamy. Na swój użytek nazwałam go "dzikusem szponiastym". Mimo wielogodzinnego wertowania książki pana Kruszewicza, nie potrafiłam ostatecznie zdecydować się co do nazewnictwa. Pozostaje nam zatem liczyć na pomoc osób bardziej zorientowanych... Jeśli takie oglądają właśnie naszego "dzikusa", prosimy o pomoc :)



Obserwując ptaki, niezmiennie podziwiamy ich samodyscyplinę zamiłowanie do porządku i umiejętność współpracy.



Zdaje się jednak, że nie wszystkie gatunki posiadły te umiejętności, choć i te radzą sobie znakomicie podczas swoich podróży :)



Żałujemy, że ptaki są tak płochliwe...


ale na szczęście nie wszystkie. Oto przesympatyczna sikora bogatka, którą spotkaliśmy na biebrzańskich bagnach. Bardzo przypadła nam do gustu, choć akurat ten gatunek możemy do woli oglądać i fotografować przez całą zimę...


7 komentarze:

  1. bardzo fajny opis ptaków z Podlasia, ten ptak ze zdjęcia to według mnie kania brunatna z rodziny jastrzębiowatych :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo możliwe, chociaż w Polsce to rzadki gatunek. A zdjęcia rzeczywiście są super.

      Usuń
    2. Hmm, kania brunatna powiadasz? Wydaje się nam, że to całkiem prawdopodobny trop:) Z racji na rzadkość występowania tego ptaka bylibyśmy w pełni usatysfakcjonowani spotkaniem właśnie z kanią:) Ale musimy mieć 100% pewność. Będziemy wdzięczni za wszelkie sugestie i podpowiedzi ptakolubów.

      Usuń
  2. Ten szponiasty dzikus (jak go nazwaliście) to młody bielik...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tylko przeczytaliśmy tę sugestię zaczęliśmy przyglądać się młodym bielikom na zdjęciach. Rzeczywiście dostrzegamy podobieństwa mimo że nasze zdjęcie jest mało wyraźne. Czy możemy uznać, że zagadka została rozwiązana przez profesjonalistę? :)

      Usuń
  3. Z zaciekawieniem obejrzałam zdjęcia. Wywarły na mnie ogromne wrażenie. Podziwiałam lecące żurawie. Tylko pasjonaci potrafią uchwycić piękno lotu ptaka, dostrzec w ułamku sekundy klucz żurawi. Obrazy fotograficzne bardzo ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do żurawi rzeczywiście mieliśmy w tym roku szczęście. Marzy nam się jeszcze zobaczenie dużego stada...

      Usuń