Przemierzając Biebrzański Park
Narodowy wczesną wiosną, równie często trzeba zadzierać wysoko
głowę, jak i patrzeć… pod nogi. Dlaczego? Otóż w tym czasie
niebo jest tłoczne niby miejski deptak. Wszystko za sprawą
wiosennych przelotów ptaków, które są nie lada gratką dla
wszystkich ptakolubów. Jednak pod nogi też warto zerkać. Bo właśnie teraz płazy i gady budzą się z zimowego
snu.
Zima to dla naszych krajowych gadów i
płazów nic innego jak jedna wielka drzemka. Lub jak kto woli –
hibernacja. By przetrwać mroźne miesiące te zmiennocieplne
zwierzęta muszą zredukować do absolutnego minimum wszelkie swoje
czynności życiowe. I tak trwają w stanie biologicznego odrętwienia
aż do pierwszych promieni wiosennego słońca. Potem, oszołomione
ciepłem, leniwie wypełzają z kryjówek. Nieco nieporadne,
pozbawione energii, a przede wszystkim typowej dla dzikich zwierząt
czujności. Dlatego w tym czasie węże, jaszczurki czy
żaby możemy
– przy odrobinie szczęścia – nie tylko spotkać, ale też
dłużej i dokładniej poobserwować.
|
Zaczarowany książę czy tylko ropucha? Oto jest pytanie. |
|
Oko w oko z zagniewaną żabą... |
Ostatnio, przemierzając „
Barwik”,
natknęliśmy się na ropuchę szarą. Siedziała oszołomiona wiosennym słońcem na środku ścieżki, cała utytłana w piasku…
Widać, że dopiero przed chwilą po raz pierwszy w tym roku opuściła
swoją kryjówkę. W drodze powrotnej drogę nam przepełzł (trudno
powiedzieć, że przebiegł) spory zaskroniec. Kiedy indziej
zniknąłby niechybnie niczym duch w krzakach, lecz teraz mieliśmy
odrobinę czasu, by zrobić mu kilka zdjęć. Trwał w bezruchu
dobrych kilka minut, do czasu, gdy instynkt samozachowawczy nakazał
mu ucieczkę.
|
Ropucha szara wiosną jest... faktycznie szara. Na szczęście z każdym kolejnym tygodniem nabiera kolorów. |
|
Biebrzański kusiciel szuka swojej Ewy:) |
Zresztą „
Barwik” zwykle dostarczał
nam wielu okazji do kontaktu z biebrzańskimi płazami i gadami.
Nieco wcześniej właśnie tu po raz pierwszy widzieliśmy padalca,
czyli jaszczurkę, która zawsze chciała być wężem. Przerażony
nagłym spotkaniem z nami… odrzucił błyskawicznie ogon, czym
wprawił nas w osłupienie. Byliśmy święcie przekonani, że przez
własną nieostrożność rozpołowiliśmy nieszczęśnika. Na
szczęście padalce tak właśnie reagują w chwili zagrożenia, a
ich ogon po pewnym czasie odrasta. Wijący się konwulsyjnie ogon
(doprawdy jest to widok niesamowity) przypomina żywe zwierzę i ma
odciągnąć uwagę agresora od zwierzęcia. Trzeba przyznać, że
robi to skutecznie.
|
Padalec, czyli jaszczurka, która zawsze marzyła, żeby zostać wężem:) |
Tego dnia natknęliśmy się jeszcze na
jaszczurkę zwinkę na Górze Strękowej (nie była zbyt zwinna, więc
zrobiliśmy jej kilkanaście zdjęć), a także na kolejną ropuchę,
tym razem w okolicach
Grądów-Woniecka.
Teraz pozostaje już tylko uzbroić się
w cierpliwość i poczekać kilka tygodni na kolejną atrakcję z
płazami w roli głównej, czyli żabie gody.
|
Pora na wiosenną pobudkę:) |
|
Jaszczurka zwinka nie bez powodu została tak właśnie nazwana, co doskonale wie każdy, kto próbował zrobić jej zdjęcie. |
|
Żabie amory... Miłość potrafi burzyć wszelkie granice:) |
Piękne zdjęcia:) Gratuluję pomysłu na blog
OdpowiedzUsuńJuż nie możemy doczekać się kolejnej wiosny, bo nad Biebrzą to najbardziej fotogeniczna pora roku ;)
Usuń