Podróżując po Podlasiu, wielokrotnie
przekonywaliśmy się, że – zamiast precyzyjnych planów i map (z
nawigacji wciąż nie korzystamy) – najlepiej w roli przewodnika
sprawdza się… przypadek. Właśnie dzięki niemu odkryliśmy
kapliczkę w Wołkuszu.
Przykryta czterospadowym dachem,
wzniesiona z czerwonej cegły XVIII-wieczna kapliczka ma w sobie coś
surrealistycznego. Wyrasta niespodziewanie, na niewielkim
wzniesieniu… Strzelista, choć mocno już nadgryziona zębem czasu.
Czerwień cegieł wycina się na tle soczystej zieleni.
Miejscowi mówią o zakopanych w jej
pobliżu skarbach, choć lokalizacja i rozrzucone wokół spore
kamienie mogę też sugerować istnienie w tym miejscu
średniowiecznego cmentarzyska. Teorii jest zresztą wiele. Pruski
słup graniczny, miejsce pochówku napoleońskich żołnierzy
wracających z kampanii rosyjskiej – to tylko niektóre z nich.
Zdaniem historyków, w XVI wieku mogła tu istnieć cerkiew
ufundowana przez ród Bouffałów, a kapliczka miała upamiętnić to
miejsce.
Wydobywanie prawdy z mroków dziejów
pozostawmy historykom. Nam pozostały wrażenia podsycone kolejną
podlaską tajemnicą.
0 komentarze:
Prześlij komentarz