Ta 33-kilometrowa droga to Biebrza w wersji dla leniwych lub gwarancja przyrodniczych emocji z niewielkim ryzykiem reklamacji. To Biebrza w pigułce i pigułka, której przedawkowanie grozi tym, że staniesz się biebrznięty.
Carska Droga jest niepodważalnym dowodem, że… rozmiar nie ma znaczenia. Cóż bowiem można powiedzieć o zaledwie 33-kilometrowej drodze, rozpiętej między Strękową Górą a Osowcem? Że rzuca na kolana inżynieryjnym rozmachem? Może w momencie powstania, czyli przeszło 100 lat temu – tak, ale teraz? Nigdy w życiu. Że przyprawia o zawrót głowy dziesiątkami zdradliwych zakrętów? Też nie, bo jak powiada anegdota, wykreślił ją car Mikołaj I przy użyciu najprostszej linijki. Mimo to Carska Droga działa niczym zabójcza biebrzańska epidemia. W wersji łagodnej zmusza do wydobycia z czeluści płuc całej gamy „ochów” i „achów”. W stadium zaawansowanym, zwanym totalnym biebrznięciem, nakazuje przemierzać ją ruchem jednostajnym, tam i z powrotem, niezależnie od pory dnia i roku.
Najpierw patrzymy w lewo... Czy oby na pewno ten łoś zna zasady bezpiecznego przechodzenia przez drogę? |
Najważniejsza zasada organizująca ruch na Carskiej Drodze - łosie zawsze mają pierwszeństwo. |
Zachwyceni będą nie tylko miłośnicy fauny, ale i flory. Oto dowód – tym razem w postaci szachownicy kostkowatej. To gatunek uznany za wymierający, a rośnie w pobliżu jednego z najpopularniejszych biebrzańskich szlaków, zaledwie kilka metrów od Carskiej Drogi. Wielu turystów mija go, nie zwracając uwagi, a wystarczyłoby tylko odwrócić głowę.
Nic dziwnego, że przemierzając Carską Drogę po raz któryś z kolei, ukuliśmy nasze ulubione określenie – fotografia… samochodowa. W tym miejscu bowiem częstokroć nie trzeba opuszczać samochodu, żeby zrobić całkiem udane zdjęcie. Albo przynajmniej w spokoju poobserwować zwierzaka. Tu cenna rada. Wiele razy przekonaliśmy się, że stając oko w oko z łosiem lub innym biebrzańskim czworonogiem, niekiedy lepiej nie opuszczać samochodu. Otóż zwierzęta znacznie szybciej płoszą się na widok człowieka niż pojazdu. Być może samochód uznają za pokrewny sobie gatunek, wszak to koń, choć mechaniczny.
Na "łosiostradzie" lepiej uważać. Od Strękowej Góry aż do Osowca jeździ się jak w terenie zabudowanym. |
Sympatyczny rudzielec - jeden ze "spacerowiczów" często spotykanych na Carskiej Drodze. |
Carska Droga to też swoisty wybieg biebrzańskiej mody. Zwłaszcza przyjeżdżając z odleglejszych krańców kraju, nie wypada popełnić modowego faux pas. Zatem strój maskujący, najlepiej sygnowany znaną marką odzieżową – rzecz bezdyskusyjna. Pod pachą aparat z obiektywem porażającym wielkością. Czyżby jednak rozmiar miał znaczenie…? I koniecznie mina sugerująca, że w niejednym bagnie się taplało. Rzecz jasna, nie jest to bynajmniej regułą, bowiem zdarzało się nam widzieć również panie stukające wysokimi obcasami na drewnianej kładce prowadzącej przez Bagno Ławki.
Na koniec odrobinę poważniej. Niegdyś dziurawa jak durszlak nawierzchnia skutecznie hamowała rajdowe zapędy. Wówczas rozwinięcie prędkości przekraczającej 40 km/h było aktem nie lada odwagi. Remont sprzed dwóch lat przyniósł gładki asfalt i szersze pobocze. Obowiązuje jednak ograniczenie prędkości do 50 km/h. O dziwo, to dopuszczalna prędkość w terenie zabudowanym, którego tu w praktyce nie uświadczysz. Niestety, do świadomości wielu kierowców ciągle nie dociera, że Carska Droga to dom zwierząt.
Te znaki drogowe nie kłamią. |
Wiosną Carską Drogę przemierzają setki gadów i płazów. Tego typu osłony wielu z nim uratowały życie. |
Super :)
OdpowiedzUsuńPolecamy też inne posty związane z Biebrzańskim Parkiem Narodowym :)
UsuńNiepozornie ale fajnie :)
OdpowiedzUsuńfantastyczny opis!
OdpowiedzUsuńDziękujemy! :) Opis jak opis, ale miejsce jest rzeczywiście fantastyczne :)
UsuńI po tym poście, mimo, że jestem Podlasianką, wiem, jak mało wiem o Podlasiu.
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak fantastyczny opis Carskiej Drogi. Nigdy nie przemierzałam tego szlaku, ale już chyba zaraziłam się- "biebrznięciem".
PS
Znaki drogowe są fantastyczne!
Nam też się wydaje, że ciągle zbyt mało wiemy o Podlasiu, ale nigdy nie zamierzamy przestać je odkrywać, bo z każdym kolejnym poznanym miejscem, przekonujemy się, że naprawdę warto :)
UsuńByłem tam dzisiaj pierwszy raz. Jestem zauroczony tym przeuroczym traktem... więc jutro jadę tam ponownie. Szczerze polecam.
OdpowiedzUsuńPotwierdzamy - to naprawdę magiczne miejsce:) Gdy długo go nie widzimy, czujemy się "chorzy". Żałujemy tylko, że tegoroczna zima póki co oszczędza nam śniegu, bowiem skryte pod śnieżną pierzyną biebrzańskie bezkresy to jest dopiero widok zapierający dech w piersiach.
Usuń